środa, 28 listopada 2012

Starocie - zegar z Pieszyckiej Fabryki Zegarów

Zachciało mi się czegoś starego, więc poszłam na jeszcze niezbadany do końca strych w domu kupionym niedawno przez moją mamę. Od mnogości różnych ciekawych mebli, mebelków, szkła i innych rupieci dostałam prawie oczopląsu. W amoku wypatrzyłam zegar, niewielkich rozmiarów, akurat, żeby go znieść na dół bez pomocy męskiej tężyzny. Liczyłam też po cichu, że uda mi się to przemycić do domu, zanim się ktokolwiek zapyta "a po co ci to???" :)

W każdym razie zegar wyglądał jak kupa nieszczęścia. Był pokryty koszmarną warstwą brudu. Czyściłam go prawie dwie godziny, ramię chciało mi wypaść ze stawu, palce bolą mnie do dziś ...

Po umyciu okazało się, że to piękny kuchenny zegar w kolorze kremowym z oryginalnym, zielonym nadrukiem cyfr i zielonymi wskazówkami. Po przeszukaniu największej encyklopedii świata, czyli internetu odkryłam, że to zegar z Pieszyckiej Fabryki Zegarów, datowany na mniej więcej 1960 rok. Niestety najprawdopodobniej nie działa, brakuje mu wahadła z tyłu, no i kluczyka do nakręcenia. Muszę wrócić na strych, może znajdę...

Na razie zegar stoi na komodzie, ale zastanawiam się co z nim zrobić ... przemalować, decoupage czy zostawić tak jak jest ?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz