Jestem praktyczna. Dokładna. Uporządkowana.
I do szału doprowadzał mnie fakt, że na dwóch komodach poniewierały się różne, różniste klucze. Nie mogą być one chowane gdzieś głęboko, z dala od oczu, bo używane są codziennie.
Pomysł kiełkował jakiś miesiąc. Po obejrzeniu wszystkiego na allegro co w nazwie miało "na klucze", po przejściu kilku kilometrów sklepów typu Leroy, Castorama, Praktiker itp. już wiedziałam, co chcę.
Przydatne rzeczy:
- deseczka, listewka, sklejka - wedle wyboru i papier ścierny drobniutki
- ładna serwetka do oklejania plus klej i lakier oczywiście
- haczyki zgodnie z gustem oraz wiertarka z małym wiertłem, ja akurat używam wszystkomającego Dremela
Aha, mąż też się przydaje :)
Mój wieszaczek zrobiony jest z kawałeczka sklejki (resztki z budowy domku dla ptaków). Po wyrównaniu papierem ściernym przykleiłam na żelazko serwetkę, potem kilka warstw lakieru, dziurki, haczyki i OTO ON!
Jako blondynka nie pomyślałam odpowiednio wcześnie o systemie zawieszenia wieszaka na ścianie, ale z pomocą przyszedł mąż (mówiłam, że się przydaje ?:)). Z tyłu wieszaka za pomocą Dremela i dużego wiertła zrobił ok. 1 cm kratery, a w nich umocował takie malutkie haczyki do wieszania obrazków. Można również wywiercić dziurki na wylot i przykręcić wieszak do ściany bez zbytniego kombinowania.
Wieszak wygląda tak:
Klucze wiszą sobie estetycznie, a ja jestem zadowolona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz